Misz masz

Nie wiem od czego mam zacząć :) pewnie od początku, tylko gdzie on w zasadzie jest?!

Dużo się dzieje... część zdarzeń jest miła - momentami wpadam wręcz w euforię - inne zaś mnie przytłaczają.

Przede wszystkim nauczyłam się panować nad stresem oraz strachem. Ręce mi nie drżą, krok mam pewny (w momentach ważnych i trudnych, kiedy powinnam mieć tremę), a i pająki robią na mnie mniejsze niż dotychczas wrażenie (czyt. nie uciekam z piskiem). To wszystko zostało zastąpione przez otępienie i zobojętnienie. Nie wiem już w zasadzie co jest gorsze.

Aczkolwiek moje motto życiowe to 'don't worry, be happy!" więc jakoś szczególnie się tym nie martwię.

A teraz uwaga! Moje (drugie z kolejki) biżu-marzenie zostało spełnione przez Arterię! Niedługo pokażę wam co to takiego :D. Pierwsze zaś dotyczyło bransoletki szydełkowo-koralikowej, którą dostałam od Anny K-S. Pisałam o niej tu.
Chyba muszę wymyślić sobie jakieś nowe biżu-marzenia, bo póki co oba zostały spełnione :)

Pokażę wam jeszcze papieża, o którym wspominałam wcześniej. Po raz pierwszy zobaczyłam go na blogu T-reni - miłość od pierwszego wejrzenia. Dziś prezentuje się tak:
Dodatkowo jeszcze bransoletka - jesienna.
Na dzisiaj tyle :)
Buziaki!


5 komentarzy: